Weekend bez komputera #2 - #zcwp, damskie kryminały i kino popularne
Jesień jest dla mnie pełna dobrych zmian i nowości, trochę zdrowia życzcie i szczęścia, bo...
Ostatnio zaczęłam wiele książek. Niestety wiele z nich okazało się porażką, którą ciężko będzie zapomnieć. Jeśli ktoś jest w stanie polecić ciekawe SF z dynamicznymi, ciekawymi postaciami i wartką, lekko zabawną akcją to byłabym wdzięczna. Jakby była pisana dla ludzi dorosłych i bohaterowie mieli powód, żeby postępować nielogicznie to byłoby perfekcyjnie :)
Zaufanie czyli waluta przyszłości - M. Szafrański
Long story short: Michał Szafrański jest blogerem finansowym, który na swoim blogu zarobił miliony. Co prawda zarabiać na swoim blogu nie zamierzam, ale strasznie zastanawiało mnie jak udało się zebrać tysiące wiernych czytelników na profesjonalnym blogu. Chcecie wiedzieć? Polecam książkę :)
Michał opisuje swoją drogę od zaradnego chłopca, po managera w IT aż po przedsiębiorcę. Chociaż skupia się na poszczególnych etapach rozwoju bloga, bardzo liczne są tu wątki autobiograficzne. Jeśli czuliście, że marnujecie czas teraz to Michał wyprowadzi was z błędu. Marnujecie czas od dzieciństwa! W chwili gdy on stawiał pierwsze kroki jako przedsiębiorca, wy rzucaliście w siebie patykami :)
Książka jest świetna, gdyż zawiera bardzo dużo konkretów. Są liczby, daty, statystyki, nazwy, etapy, osoby podane z imienia i nazwiska, a nawet czasami konkretne firmy.
Absolutnie zamierzam podawać wam żadnych konkretów, bo wyrwanie kawałka z kontaktu wydaje się szkodliwe. Jedyne co mnie zawiodło to wtórność historii znanych z wywiadów oraz youtube'a oraz fakt, że o blogowaniu było dosyć mało jak na książkę o tym jak zarobić miliony na blogowaniu. Content is king
, więc jeśli interesują was sekrety blogowania to raczej nie jest to książka dla Was :)
Moim zdaniem jest to historia o ciężkiej pracy, porażkach, sukcesach i dobrym nastawieniu. Nigdy nie poleciłabym "Rzuć korpo już dziś i myśl co dalej" albo "Milioner w trzy miesiące", nie martwcie się. To po prostu dobre case-study sukcesu, które powinniście znać.
Blizna - Sharon Bolton
W porównaniu do następnego kryminału o którym wam opowiem, ten nie jest wybitny. Ale zdecydowanie mój ulubiony. Wśród wielu porażek czytelniczych w tym roku, przełamała ona moja złą passę i chwała jej za to!
Na zachętę powiem wam, że nie umiałam w trakcie niej zasnąć :)
Główną bohaterką jest Clara - samotna pani weterynarz mieszkająca w angielskiej wsi. O ile kryminały napędzają nieodpowiedzialne decyzje bohaterów, to łatwiej uwierzyć, że podejmuje je wrażliwa dziewczyna niż policjantka czy detektyw śledczy. Z resztą postacie to mocna strona powieści.
Clara jest bohaterką z którą łatwo się utożsamić: lubi zwierzęta, pomaga sąsiadom, jej praca to pasja (a nawet powołanie), z dużym zrozumieniem i empatią przygląda się rzeczywistości. Jednocześnie jest odważna, praktyczna i zaprawiona w boju z dzikimi zwierzętami. Kontakt z ludźmi wychodzi jej trochę gorzej :)
Tytułowa blizna to szpecąca szrama z dzieciństwa wokół której kręci się niejedna historia i wiele decyzji, o których żal opowiadać, a trzeba przeczytać.
Historia zaczyna się w momencie znalezienia jadowitego węża w kołysce dziecka w domu obok! A potem kolejnych u następnych sąsiadów, aż do momentu zgonu. Wtedy - jako weterynarz - zostaje zaangażowana w śledztwo i stara się przełożyć swoją wiedzę na kolejne elementy układanki. Atak węży? Morderstwa?
Historia jest dobrze napisana, z wrażliwością odpowiednią do bohaterki, a akcja posuwa się sprawnie i logicznie. W pewnym momencie mamy poczucie, że bohaterka jest kompletnie sama i w żadnym momencie nie powinna czuć się bezpieczna. Pomimo że akcja powieści dzieje się na przełomie wielu dni, a bohaterka często wraca z pracy wieczorem, nie chcemy żeby przekroczyła próg domu. Boimy się o nią. I to wcale nie węże są naszym największym zmartwieniem, chociaż potęgują uczucie osaczenia. Nigdy nie wiesz gdzie może się wślizgnąć mały gad, którego jad zabija w kilkanaście minut.
Lubię gdy autor potrafi nas obezwładnić słowem, a Blizna jest jak tysiące ton stali, zabiera na dno.
Nocy film - Marisha Pessl
Kolega jakiś czas temu pożyczył mi kryminał. Bo Nocny Film to typowy kryminał: mamy świetnego dziennikarz na dnie i tajemnicze samobójstwo powiązane z nęcącą go sprawą sprzed lat. Choroby psychiczne, okultyzm, halucynacje, przeznaczenie. Trochę banalnie? Tak. Ale zacznijmy od początku :)
Scott McGrath to dziennikarz, który daje się nabrać na niepotwierdzone źródło oskarżające słynnego filmowca Crodovę i upada na zawodowe dno. Osobiste z resztą też, bo w międzyczasie zostawiła go żona.
Córka Cordovy popełnia samobójstwo, co otwiera zupełnie nowe drzwi każdemu kto chciałby udowodnić winę słynnemu twórcy horrorów. Scott bardzo rozsądnie postanawia brnąć dalej w sprawę, która zniszczyła mu życie.
Dalsze opowiadanie fabuły nie ma sensu, ponieważ dużo się dzieje, akcja jest warta, a styl pisania - nawet w polskim tłumaczeniu - jest wybitny. Czyta się jak wkłada gorący nóż w masło. Przed tą książką nie broniłabym kryminału z słabymi (trudno ich lubić, poprzeć wybory) bohaterami, ale autorka tak dobrze operuje piórem, że trudno się oderwać.
Powieść jest lekko oniryczna, przeplatają się w niej niewyjaśnione sytuacje, halucynacje, prawdę składa się z opowieści - nie zawsze w pełni sprawnych psychicznie - bohaterów trzecioplanowych. Wątki okultystyczne są bardzo wyważone, to od nas zależy czy wierzymy w nie czy nie.
Wszystko w oczekiwaniu na wielki finał. Spróbujcie :)
Venom (2018)
Chciałam odpocząć. Od codziennego świata, powagi, heroizmu, nadęcia, patosu i dramatyzmu, ogólnie odpocząć. Dlatego poszłam na Venoma i dlatego jest w polecanych.
Nie zrozumcie mnie źle, Venom nie jest wybitnym filmem. Żaden jego aspekt nie ociera się o oryginalność, wszystko jest sztampowe i przewidywalne.
Więc dlaczego go polecam? Bo bawiłam się na nim świetnie. To mieszanka kiepskiego kina superbohaterskiego sprzed kilkunastu lat z filmem akcji z lat 90. Pamiętajcie jak rambo rozwala armię w pojedynkę z pomocą karabinu w każdej ręce? Dobrze bawiliście się na Deadpool'u? To taki mix :)
Podstawę fabularną stanowi postać dziennikarza śledczego Eddiego - to jego obsesje, nieudolność i porażki są główną osią wydarzeń w filmie. Trudno nie utożsamiać się z postacią, którą dotyczą przyziemne problemy takie jak rynek pracy, rachunki, wkurzający sąsiedzi, złamane serce.
Przy tym wszystkim Eddie nie jest bierny, nic się mu nie przytrafia, to on jest prowodyrem wydarzeń. W czasach historii pełnych wybrańców i niesamowitych przypadków, dobrze jest oglądać bohatera, który posuwa fabułę do przodu. Fabuła nie jest bez drobnych potknięć, ale może nie zauważycie :)
Venom? Venom jest piękny. Absolutnie nie żartuję, CGI jest fantastyczne. Prawdę mówiąc trochę nie wierzyłam, że uda się zrobić postać pasującą do świata. Podkładany głos był wybitnie sugestywny, trochę jakby pochodził z wewnątrz; brzmiał obco, ale ciepło. Polecam unikanie dubbingów/lektorów/innych okropieństw i polecam wybranie się do kina, bo to jest ten rodzaj filmu, który lubi duże ekrany i dobre nagłośnienie.
Jeśli ktoś ma ochotę, śmiało.
Kler (2018)
Czy jest tu ktoś kto nie był na Klerze? Ktokolwiek? Protestujący się nie liczą :)
O Klerze można przeczytać wszędzie, więc dorzucę tu tylko kilka słów. Przede wszystkim jest to film przez duże F, tak jak powinny wyglądać filmy. Dobre aktorstwo, świetne scenografia i stroje. Bardzo podobały mi się zdjęcia. Zwykle w polskich filmach, jeśli już ktoś zauważy wpływ pogody na wydźwięk sceny, to jest albo słonecznie albo pochmurno. Tutaj w dramatycznych momentach leje deszcz, mamy piękny wschód słońca, który potrafi eskalować negatywne emocje - trzeba to zobaczyć.
Nie jest to także film atakujący wiarę albo uczucia religijne, bohaterowie są zarówno prowodyrami jak i ofiarami pewnych społecznych prawidłowości, które można spotkać na świeckim gruncie. Jest to film o ludziach, o społecznościach, o władzy i słabościach.
Film jest dramatyczny, mocny, skoncentrowany wokół postaci z problemami, więc nie liczcie na wątek spokojnego księdza z podlaskiej wsi. Ale chyba nikt się tego nie spodziewał?